Magda ze Śląska pojechała na swoją pierwszą „sztelę” (stelle – miejsce, praca) w ubiegłym roku. Potrzebowała pieniędzy: była bez roboty, komornik pukał do drzwi, opieka wstrzymała zasiłki na dziecko. Biegła do urzędu pracy, żeby wziąć cokolwiek, kiedy w oczy wpadła jej reklama: że jest legalna praca w Niemczech dla opiekunek seniorów. Ubezpieczenie, darmowe utrzymanie i dojazd, zarobki do 2 tys. euro miesięcznie. Weszła do agencji pośrednictwa i podpisała umowę. Dali jej dwie godziny, żeby załatwiła niezbędne sprawy i spakowała torbę.
Wkrótce była w niemieckim miasteczku, gdzie czekała na nią Helga. – Starsza pani cierpiała na alzheimera, defekowała pod siebie, mazała kałem wszystko i wszystkich dookoła. Drapała, gryzła, biła. Nie dawała się umyć, nie pozwalała obciąć sobie paznokci. Byłam z nią 24 godziny na dobę. Kiedy dzwoniłam do firmy z prośbą o pomoc, słyszałam, że muszę wytrzymać – wspomina Magda. I dodaje, że nie rozumie, jak można było wysłać tak niedoświadczoną osobę jak ona do tak trudnego przypadku. – Bałam się zasnąć, bo Helga mogła sobie coś zrobić. Bałam się, że to ja będę za to odpowiedzialna i pójdę do więzienia – wspomina kobieta.
gazetaprawna.pl
Z podobnymi przypadkami spotkałem się jako rekruter w firmach 1A Medicas 24 i 1A Pflegemax 24, oto co napisały do mnie opiekunki i opiekunowie...
Dodaj komentarz
Komentarze