Wirginia K. wie co mówi, wszak ma największy staż w firmie. Do perfekcji opanowała umiejętność tłumaczenia w taki sposób, aby powiedzieć wiele, lecz nie wyjaśnić niczego.
- Opieka jest jakby 24 godziny na dobę - słowa te padają, chociaż umowa, która jest podpisywana z opiekunkami, jasno stwierdza, że tydzień pracy obejmuje 40 godzin.
Podczas późniejszej kontroli Państwowej Inspekcji Pracy potwierdzi to Iwona L., kierowniczka biura. Tymczasem tego faktu zdaje się nie dostrzegać Wirginia, wiadomo już więc, co oznacza liczba 24 w nazwie polskiej firmy. A to dopiero początek…
Między bajki należy włożyć zapewnienia, że łatwo i szybko można zamienić zlecenie w razie jakichkolwiek problemów. W zeznaniach plącze się nawet główna rekruterka. W jednym miejscu twierdzi, że jak jest problem, „po miesiącu możemy panią przewieźć do innego podopiecznego”, z kolei kilka minut później słyszymy, że „około tygodnia koordynatorzy potrzebują aby znaleźć zastępstwo”. To jak to jest w rzeczywistości? W świetle relacji pokrzywdzonych opiekunek należy z całą mocą stwierdzić, że sytuacja wygląda zgoła inaczej.
To jednak nie wszystko. Otóż Wirginia K. informuje potencjalnych pracowników o tym, że mają dostęp do służby zdrowia w Polsce przez cały rok. Problem jednak w tym, że owe osoby pracują w Niemczech. Na pytanie o ubezpieczenie zdrowotne w przypadku nagłej choroby, pada odpowiedź, że w pilnych przypadkach szpital w Niemczech udzieli odpowiedniej pomocy. Na jakiej podstawie? Tu już nie pada wyczerpujące wyjaśnienie. Dowiadujemy się, że jak ktoś jest ubezpieczony w Polsce, to i we wszystkich krajach UE. Problem jednak w tym, że trzeba było mocno się dopytać o druk A1. Niestety odpowiedź nie była pełna, usłyszałem tylko, że taki dokument wystawia ZUS. Ani słowa o tym, że zrobi to za nas pracodawca lub że my musimy o takie zaświadczenie wnioskować i poczekać, w przypadku braku problemów, około miesiąca. Tymczasem Wirginia proponuje zlecenia od zaraz, czyli nie daje czasu na należyte przygotowanie się do wyjazdu, o innych dokumentach typu Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego nie wspominając ani słowem. Liczy się tylko zrekrutowana kolejna osoba, wszak od ilości pozyskanych osób uzyskuje się premie…
Niestety to nie koniec złych wieści. Na pytanie czy firma przeprowadza odpowiednie szkolenia w zakresie BHP, Wirginia stwierdza, że odbywa się to w Niemczech, po niemiecku. Biorąc pod uwagę, że poziom języka jest zależny od zlecenia i może przybrać formę od podstawowej do komunikatywnej, rodzi to pytanie, na ile przekazana wiedza odbywa się w sposób prawidłowy i zrozumiały. I czy w ogóle do szkolenia z zakresu BHP dochodzi, wszak jak wykazała PIP, pracownicy warszawskiej firmy, w tym ja, nie zostali w żaden sposób przeszkoleni… Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że na umowach widnieje zapis, że opiekunki potwierdzają odbycie odpowiedniego szkolenia. Czyli deklarują coś, co ewentualnie dopiero będzie miało miejsce...
Dodaj komentarz
Komentarze