- Na miejscu okazało się, że warunki pracy są zupełnie inne niż te, które przedstawiła firma. Zatajono przede mną stan podopiecznej. Agresja, krzyki, wyzwiska, oskarżenia. Starsza pani uspokajała się tylko, kiedy przyjeżdżał jej syn - relacjonuje opiekunka Dorota. - Poprosiłam o pomoc koordynatora, chciałam zmienić dom. Odpowiedziano mi krzykiem. Kierownik kazał mi się w 20 minut wynieść i opuścić rodzinę. Straszył policją i sądem. Zostałam sama, późnym wieczorem, bez dachu nad głową, z walizką w ręku. Poprosiłam o pomoc konsulat. Odpowiedzieli bardzo szybko. Szczęśliwie sąsiad jeszcze tego samego dnia wracał od córki z Monachium do Polski i przyjechał po mnie i zabrał do domu. Jestem wykończona psychicznie i zbulwersowana postawą tych ludzi za biurkami. Żerują na naszej ciężkiej pracy i dla pieniądza zrobią wszystko - żali się pani Dorota.
money.pl
Też z czymś takim się spotkałem. Oto, co otrzymałem od opiekunek pracujących dla agencji 1A Pflegemax 24 z Mannheim.
Dodaj komentarz
Komentarze