- Krzyki, wyzwiska, oskarżenia. Ukryto przede mną stan podopiecznej. Kiedy zwróciłam się o pomoc do agencji, kazano mi się spakować i w 20 minut opuścić rodzinę, inaczej wezwą policję. Nocą wróciłam do Polski - mówi money.pl pani Dorota, opiekunka osób starszych. Trafiła do Ebersberg w Bawarii. Miała pomagać przy opiece nad starszą panią z demencją. Umowę podpisała za pośrednictwem dużej polskiej firmy pośredniczącej w zatrudnieniu. - Powinna mnie uczulić rozmowa ze zmienniczką - mówi opiekunka. Połączenie było bardzo słabej jakości. Jak przekonuje kobieta, rozmowa była celowo zagłuszana. Mimo to pani Dorota zdecydowała się pojechać na drugi koniec Niemiec. - Zależało mi na pracy - wyjaśnia.
Dodaj komentarz
Komentarze