Ponad 60 zarzutów za oszustwa ciąży na oskarżonej Ewelinie K., której proces rozpoczął się przed krakowskim sądem. Zdaniem krakowskich śledczych, oskarżona prowadziła w Krakowie firmę, która była pośrednikiem pracy i wyszukiwała osoby chętne do opieki nad mieszkańcami Niemiec. Niektóre zatrudnione w ten sposób opiekunki nie otrzymywały pieniędzy. Na rozprawie zeznawały dwie z opiekunek, jedna pochodzi z Tarnowa, druga z Wodzisławia Śląskiego, obie pokrzywdzone zdecydowały się zostać oskarżycielkami posiłkowymi w tym procesie karnym, obie też wygrały sprawy cywilne za należne im wynagrodzenie.
53-letnia Barbara G. opisała, w jaki sposób trafiła w internecie na ogłoszenie w sprawie pracy opiekunki za granicą, dwa razy skorzystała z oferty i pieniądze dostała, dopiero kolejny, dwumiesięczny wyjazd stał się problematyczny, bo nie otrzymała za niego comiesięcznego wynagrodzenia, które wynikało z podpisanej umowy. Barbara G. nie kryła, że chciała zarobić, by pomóc studiującym dzieciom. Warunki pracy w Niemczech były bardzo trudne, bo jedna z podopiecznym miała stomię i wymagała stałej opieki. Opiekunka w końcu wróciła do Polski, ale za namową pracownic polskiego pośrednika i niemieckiej rodziny swojej podopiecznej zdecydowała się na ponowny wyjazd na dwa miesiące.
– Oni błagali, Barbara wróć. Wcześniej było u nich 9 innych opiekunek i żadna nie wytrzymała. Ja zacisnęłam zęby, płakałam, wymiotowałam, ale zostałam kolejne dwa miesiące. I znowu nie dostałam pieniędzy za pracę – nie kryła oburzenia pokrzywdzona.
Po powrocie do Polski w sądzie wygrała proces cywilny o zapłatę, zgłosiła też sprawę w prokuraturze. Nie zgodziła się na propozycję oskarżonej, by otrzymywać co miesiąc po 300 zł należnych jej pieniędzy.
– Przecież taka spłata potrwa lata – mówiła.
Druga z pokrzywdzonych, 55-letnia Mariola G., również opisała perypetie z zapłatą za pracę w Niemczech. Potwierdziła, że oskarżona przelewa jej w ratach co miesiąc po 300 zł. Przekazała w ten sposób już 2700 zł.
Obie pokrzywdzone mówiły, że niemieckie rodziny podopiecznych przekazywały regularnie pośrednikom pieniądze za opiekę i dziwiły się, że polskie opiekunki nie otrzymują zapłaty za swoją pracę. Niemcy angażowali się w wyjaśnienie sprawy wynagrodzenia, ale to nie pomogło polskim opiekunkom.
Oskarżonej Ewelinie K. grozi do ośmiu lat więzienia.
lovekrakow.pl
Dodaj komentarz
Komentarze