Zakład Ubezpieczeń Społecznych przeprowadził kontrolę w firmie 1A Medicas, obecnie Mamma Mia. Efekt? Pracownicy nie wykonywali żadnej pracy w Polsce, o czym traktowała umowa, tylko w Niemczech. I tam powinny być uregulowane wszelkie zobowiązania finansowe. Cała firmowa wierchuszka, a więc Agata H. z Mannheim i jej koleżanka Iwona L. z Warszawy, o wszystkim wiedziała, teraz zaś udaje "wariatów". Skąd jednak zapis w umowie o pracach w Polsce? Odpowiedź jest banalna. Miał tworzyć pozory tak zwanej pracy naprzemiennej. Tymczasem szambo wybiło. Tak mocno wypłynęły fekalia, że nie było wyjścia - trzeba było założyć nową firmę. Tym razem wybór padł na nazwę egzotyczną, a mianowicie Mamma Mia. Co ciekawe, zmianie uległ nawet prokurent samoistny. Już nie Iwona L. lecz Wirginia K., rekruterka z największym stażem. I zaufaniem. Zresztą tylko ona została ze starego składu działającego wspólnie i w porozumieniu na ulicy Borzymowskiej...
Dodaj komentarz
Komentarze