Bywa, że informacje od agencji pośredniczącej nie pokrywają się z rzeczywistością. Dodatkowo początkujące opiekunki często znają tylko podstawowe zwroty w języku niemieckim, nie mają pieniędzy na powrót. Ta forma pracy jest poza kontrolą i państwa polskiego, i niemieckiego. Do kogo mogą się w takim razie zwrócić?
Pierwszym krokiem jest kontakt z agencją pośredniczącą. Osoby tam pracujące są różne, czasami bardziej pomocne, czasami mniej. Problem pojawia się wtedy, gdy informacje podane przez agencję nie pokrywają się z rzeczywistością. Gdy wyjechałam do pracy za pierwszym razem, miałam właśnie takie doświadczenie: jechałam do małżeństwa, a wylądowałam u samotnej pani, która nigdy nie była mężatką. Bywa tak, że agencja zostawia całą sytuację na barkach opiekunki. W zawieranych przez nie umowach często są zapisy o tym, że kary za wcześniejsze zerwanie zlecenia to horrendalne kwoty. Opiekunki boją się, że wpadną w jeszcze większe długi.
Czy często dochodzi do tego, że opiekunki bądź rodziny, do których przyjechały, zrywają umowy?
Umowy są straszakami. Nie sądzę, żeby firmy decydowały się na procesy, jednak umowy są skonstruowane tak, by zniechęcać opiekunki i tych, którzy je przyjmują do np. rezygnacji z agencji i zatrudniania opiekunki na własnych zasadach. Wtedy obie strony miałyby płacić nawet 10 tysięcy euro.
Odnalezienie się w gąszczu regulacji niemiecko-polsko-unijnych jest trudne, zresztą nawet osoba zorientowana w prawie ma niewielkie pole manewru. Przekazanie sprawy do Państwowej Inspekcji Pracy nic nie daje, w Niemczech też służby nie są chętne, żeby pomóc. Wszystkie instytucje rozkładają ręce i stwierdzają: radźcie sobie kobiety same!
Według niemieckiego prawa opiekunki z Polski zatrudnione są w roli pomocy domowej. Większość obowiązków wykonują bezprawnie.
Część na pewno. Większość osób nie ma uprawnień, by pracować jako opiekunka osób starszych. Do tego trzeba mieć odpowiednie wykształcenie. Pomoc w nakładaniu rajstop uciskowych, zakraplanie oczu, podawanie tabletek – to wszystko są czynności, które powinna wykonywać profesjonalna opiekunka, a nie pomoc domowa.
Anna Wiatr - doktor socjologii, badaczka jakościowa, autorka książek „Historie intymne. Odnajdując i tracąc siebie” (Nomos 2010) i „Pomiędzy życiem a śmiercią. Opowieść o tożsamości i umieraniu” (Nomos 2013). Niedawno nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jej najnowsza książka „Betrojerinki. Reportaże o pracy opiekuńczej i (bez)nadziei”
forsal.pl
Dodaj komentarz
Komentarze